sobota, 30 kwietnia 2011

Dzień 3

Włocławek – Mogilno – 111km

Dzisiejszy dzień zapowiada się na pełen emocji! Dołączy do mnie bowiem do trasy 2 rowerzystów!

U pierwszego - Pawła - spędziłam noc. Ugościli mnie jego rodzice, gdyż Paweł mieszka już od kilku lat w Poznaniu. Idea przejechania się rowerem do Poznania tak mu się jednak spodobała, że specjalnie wskoczył do pociągu aby przyjechać do Włocławka i razem ze mną wrócić do swojego miasta rowerem. To się nazywa motywacja!

Z drugim rowerzystą, Elą (Couchsurferką), spotykamy się pod katedrą. Czeka tam również redaktor lokalnego serwisu rowerowego, który chce zdać relację z naszego wyjazdu z Włocławka. Kiedy ochoczo wskakuję na bicykl by ruszyć w trasę, Ela zadaje mi zasadnicze pytanie: czy byłam w katedrze. Zawstydzona przyznaję, że w sumie nie... Zabiera mnie więc ona na krótką wizytę z przewodnikiem (w tej roli występuje sama Ela). Katedra jest naprawdę zapierająca dech w piersi, zresztą sami zobaczcie zdjęcia poniżej.

Wyjazd z miasta jest bardzo przyjemny, gdyż przez 10km ciągnie się koło drogi przez las ścieżka rowerowa. Ela przejeżdża z nami 10km, opowiadając mi o historii i obecnej sytuacji miasta. Zwiedzanie rowerowe to moje ulubione!

Dalszą część drogi kontynuujemy już tylko we dwójkę: ja i Paweł. Zastanawiam się jak będzie, gdyż nigdy z nikim rowerem nie podróżowałam (oprócz raz z moim tatą) . Czy nie będę jechała zbyt szybko? Czy on nagle mi gdzieś za horyzontem nie ucieknie? Czy będziemy mieli o czym rozmawiać? A co jeśli się nie dogadamy?

Okazuje się jednak, że jest zupełnie fajnie! Oprócz tego, trasa jest jak MARZENIE!!! Śliczny asfalt przecinający lasy i pola. I prawie zero aut! Mięśnie pośladkowe też już nie bolą a oprócz tego jest przepiękna pogoda. Po prostu rowerowy raj na ziemi!

Do Mogilna dojeżdżamy przed 17tą. Tradycyjnie już, wstępne obliczenia google maps okazują się o nieco zaniżone i tak zamiast 90, pokonujemy 110 kilometrów. Ale co to dla zawodowców!

W Moglinie wita nas Ewa z koleżanką Tiną. Czekają na nas z pyszną zupą i wybornym humorem! Po obiado-kolacji wyjeżdżamy odwiedzić lokalne atrakcje w tym Miasteczko Westernowe i były zakon, w którym tego wieczora odbywa się koncert.

Po powrocie do domu Karola siada do kompa, żeby Wam to wszystko spisać a tam za ścianą w kuchni śmieją się ze mnie i wypijają całe wino!!! Spadam więc pić z nimi!

Przebyta dzisiaj trasa:
Dystans: 111.5km
Czas jazdy: 5h05
Średnia prędkość: 21.87/h
Prędkość maksymalna: 42.14km/h

Pozostało mi do przejechania

Dzień Trasa Km
01/05/11 Mogilno – Poznań 80
02/05/11 Poznań – Krobia 80
03/05/11 Krobia – Wrocław 84

Tuż przed startem.

Przejazd przez Włocławek.

Katedra.

Ekipa rowerowa.

Rowerująca Couchsurferka Ela.

Rowerowy raj!

Tu też!

Na Dzikim Zachodzie made in Poland.

Zabawy z pieskiem.

Ewa, Paweł i Tina.

Najstarsza studnia w Polsce.

I to by było na tyle.

piątek, 29 kwietnia 2011

Dzień 2

Wyszogród – Włocławek 125km

Dzień drugi rozpoczyna się od łez i stękania: mam kontuzjowane pośladki! Jadąc bladym świtem po bułki, jestem zmuszona stać a nie siedzieć na moim rowerze. Z czasem (i kilometrami) jest lepiej, ale rozgrzanie tych newralgicznego miejsca zajmuje mi z godzinę.

Zrywam się więc wcześnie z zamiarem przyniesienia do domu ciepłego pieczywa, ale zahaczam po drodze o park, w którym jest wi-fi (dziękujemy sponsorowi, miastu Wyszogród, za udostępnienie neta) i nie ma mnie na 2 godziny. To może wydawać się łatwe, piękne i przyjemne ale pisanie bloga jest bardzo czasochłonne (w szczególności takiego fajnego jak ten).

Wyjeżdżam z miasta z dwu godzinnym opóźnieniem. Ech... liczę na to, że jakoś jednak to będzie. No i rzeczywiście, trasa 575 do samego Płocka jest prosta jak deska i tnie się na niej nieźle. 52 km robię w niecałe 2 godzinki. Kurczę, rower WKRĘCONYCH jest naprawdę niezły!

W Płocku, po wjeździe do miasta wspaniałą, malowniczą trasą prosto pod Katedrę (droga wspaniała, mimo iż pod górkę!), spotykam się z dziennikarzem Gazety Wyborczej. Idziemy na obiad do knajpy na głównym deptaku i luźno rozmawiamy o Sru, różnicach rowerowych między Polską a innymi krajami Europejskimi oraz o sytuacji cyklistów w samym Płocku (Burmistrzu! Więcej ścieżek!). Rozmowa jest tak miła, że z roztrzepania nie robię zdjęcia mojemu obiadowi... A zjadłam moje pierwsze od 10lat pierogi z białym serem, śmietaną i cynamonem (sponsorowi - dziennikarzowi Adamowi - za pyszny obiadek dziękujemy!).

Po spotkaniu muszę zawinąć do serwisu rowerowego, bo jeden but nie wpina mi się do pedału. Nikt oczywiście nie powiedział, że wpinać muszą się obydwa - co zresztą mogę potwierdzić bo półtora dnia na jednym jechałam i dojechałam - ale z dwoma wygodniej!

Po wyjeździe z Płocka zaczyna się trochę pod górkę. Tempo mojej jazdy spada dramatycznie, w szczególności, kiedy "wiatr biednemu w oczy"... Te trudy i niedogodności znikają jednak w miarę szybko, kiedy zaczynam mieć motywujących mnie do jazdy... kibiców!

Stoję sobie na środku rozdroża (eeeh... ja tam się nie krępuję) z mapą w ręce gdy wymijające mnie auto przystaje i pyta:
- Karolina?
- Eeee... - czyżbym o czymś zapomniała - myślę sobie? Czy ja się tu w jakimś niedospanym porywie z kimś umawiała?
- A, no bo w radiu właśnie o tobie mówili! Powodzenia!
Byłam tak zaskoczona, że jedyne co byłam w stanie zrobić to szeroko się uśmiechnąć. Od tego momentu auta regularnie na mnie trąbią (do mnie!), a jako iż jadę po katolicku (świateł nie ma więc nie mam paragrafów do łamania), wnioskuję, że to z powodu zajawek na temat Sru w radiu.

I tak szczęśliwie dojeżdżam do Włocławka, który wita mnie piękną katedrą i czekającą na mnie ekipą miejscowego Radia HIT. Przejeżdżamy centrum miasta z relacją radiową na żywo i teraz trąbią już nawet miejskie autobusy. Po wywiadzie w radiu (link dostępny już niedługo), mały wywiadzik dla telewizji a na następny dzień szykuje się jeszcze internetowy serwis sportowy. Planuję, że woda do głowy uderzy mi pojutrze. :-)

Dobijam po 19-tej do wyczekujących mnie z pyszną kolacją rodziców CouchSurfera Pawła. Pod koniec wieczoru konstatuję na swoim ciele ślady spalenia słońcem (okej, to może ten przeterminowany krem na słońce rzeczywiście stracił już swoje właściwości ochronne...). Seksowna opalenizna kolarska w kratkę będzie na bank!

Przebyta dzisiaj trasa:
Dystans: 125km
Czas jazdy: 5h55
Średnia prędkość: 21.25km/h
Prędkość maksymalna: 63.50km/h

Pozostało mi do przejechania

Dzień Trasa Km
30/04/11 Włocławek – Mogilno 85
01/05/11 Mogilno – Poznań 80
02/05/11 Poznań – Krobia 80
03/05/11 Krobia – Wrocław 84

Nie ma nic lepszego jak ulubiony serek francuski z... polską bułką!

Najgorzej kiedy na takim pustkowiu wody do picia zabraknie...


Malowniczy wjazd do Płocka

Płocka katedra

Wjazd do Włocławka


Prawdziwa polska kolacja (obiado-kolacja)!!!

I ciasto...

I to by było na tyle.

czwartek, 28 kwietnia 2011

Dzień 1

Warszawa – Wyszogród – 100km

Nie popisałam się co do stosowania własnych wskazówek rowerowych. Miało być więcej spania i wypoczywania a będę wyjeżdżać po zaledwie 2 i pół godzinach snu… Ale oprócz tego, że rano nie mogę złapać równowagi i obijam się pijacko od ściany do ściany, to jestem przeszczęśliwa i z radością zbieram się do drogi.

Stoję już w drzwiach, kiedy okazuje się, że wyparowały mi moje okulary słoneczne. Na szczęście Baza Cieplińskich, znajdująca się na południowych krańcu Wału Miedzeszyńskieo, z której startuję, zaopatruje mnie w nową parę. Uf, myślałam już, że nie pojadę (sponsorowi dziękujemy).

Wyjazd z Wawy jest przeżyciem traumatycznym. Ścieżki rowerowe się zaczynają i kończą gdzie im się podoba. Co rusz muszę targać rower po jakichś schodach, bo kiedy je budowano to ani rowery ani wózki jeszcze, zapewne, nie istniały. Miasto cierpi na brak klarownego rowerowego oznaczenia „gdzie i którędy” i tak 23-kilometrowy przejazd przez stolicę zajmuje mi 2 godziny! 2 godziny w spalinach i frustracji z powodu coraz to częstszych schodów. Trudne wjazdy i wyjazdy do dużych miast to jednak chleb powszedni wszystkich środków transportu, nie tylko cyklistów. Może ewentualnie pociągiem jest łatwiej, ale tutaj traumy się dostaje przechodząc po niektórych dworcach polskich…

W końcu udaje mi się wydostać! Jestem trochę zawiedziona, że żaden ze znajomych nie mógł się do mnie dołączyć. Okazuje się bowiem, że dzisiejśi młodzi są po jakiejś indoktrynacji czy coś, bo nikt się nie chciał odważyć na wagary… Czy dzisiejsze dzieci już w ogóle nie wagarują??? Ministrze Edukacji: martwię się o naszą młodzież!

Poza miastem rozwijam skrzydła: trasa jest piękna i szybka. Płaska jak stół, z okazjonalnymi tylko dziurami w drodze. W wielu miejscach są ścieżki. Na obrzeżach Parku Kampinoskiego czuję się jak w głębokim lesie… Jak w lesie się też profesjonalnie gubię. Robię całe okrążenie jeziora zanim się orientuję, że w kółko jeżdżę…

Raj zaczyna się jednak kiedy docieram na powiatową 575. Jej piękno polega na tym, że ciągnie się bez żadnych skrętów czy odskoków do samego Płocka. Zakładasz więc muzykę na uszy, wyłączasz mózg, pochylasz się niżej nad kierownicą i pedałujesz ile sił w nogach!

Tak się zapedałowuję, że kiedy przystaję w (jedynym w promieniu 50 km) sklepie/barze z ciepłymi przekąskami, okazuje się, że do Wyszogrodu jest jeszcze tylko 22km! Zjadam więc spokojnie obiad (pychota!), konwersuję z miejscowymi a na odchodne właściciel sklepu daje mi scyzoryk, bo słyszał jak się żaliłam, że nie wzięłam mojego z powodu pakowania o 5tej rano (kolejnemu sponsorowi dziękujemy serdecznie!)...

Do Wyszogrodu dojeżdżam po 16tej. Kiedy patrzę na licznik, z zaskoczeniem odkrywam, że zrobiłam 100km (nie, to nie jest oficjalny dystans między Warszawą a Wyszogrodem, ale mój własny, wliczający w cenę wszystkie zgubienia się, objazdy i darmowe nadprogramowe okrążenia).. Jestem zaskoczona, bo z poprzednich wyjazdów pamiętam, że 100km inaczej czuje się w ciele. Hmmm… to chyba musi być zasługa tego dobrego WKRĘCONEGO roweru!

Pokonany dystans: 99.78km
Czas jazdy: 4h41
Średnia prędkość: 21.38km/h
Prędkość maksymalna: 37.80km/h

Do przejechania pozostało mi:

Dzień Trasa Km
Dzień 2 – 29/04/11 Wyszogród – Włocławek 85
Dzień 3 – 30/04/11 Włocławek – Mogilno 85
Dzień 4 – 01/05/11 Mogilno – Poznań 80
Dzień 5 – 02/05/11 Poznań – Krobia 80
Dzień 6 – 03/05/11 Krobia – Wrocław 84

Kto by przypuszczał...

że w Warszawie...

...są takie cudeńka natury!

Nadwiślana rowerowstrada!

Wyjazd z Warszwy...

... w piękne miejsca.

Mój pierwszy rowerzysta do towarzystwa! Dziękuję za wyprowadzenie z puszczy!

Ach... czuć świerki, jak na wakacjach. Zaraz! Jestem na wakacjach!

Pyszny obiad w barze w Wilków Polskich. Sponosorowi dziękuję za scyzoryk!

I wiadomo gdzie się jest!

Wieś made in Poland.

Stacja pomiarów meterologicznych na baterie słoneczne! Polska się unowocześnia. Z Bogiem!

Kebab na kolację. Koleżanka z pracy byłaby dumna wiedząc, że w końcu jem coś "normalnego"...

I to by było na tyle.

środa, 27 kwietnia 2011

Do startu… gotowi…

Mniej gadania, więcej jeżdżenia

Ruszam w drogę już jutro i się denerwuję (dzięki żołądku, nie musisz mi dodatkowo przypominać).
Dzisiaj staram się więc dograć ostatnie szczegóły, dopracować trasę, adresy noclegów a także odbyć kilka testowych rundek rowerem. Dobrze się składa – mam kilku znajomych w Warszawie i mimo iż wszyscy niby mieszkają na południowym wschodzie miasta, pod wieczór licznik pokazuje mi ponad 50km! A wrażenie takie, jakbym się nigdzie specjalnie nie ruszałam.

Odległości w Warszawie są rzeczywiście innej skali niż te w Paryżu. W stolicy Francji nigdy nie jesteś dalej niż 30 minut rowerem od jakiegokolwiek innego punktu w mieście. W Wawie… idziesz skoczyć po chleb a wracasz po godzinie! Przynajmniej takie mam dzisiaj wrażenie. Ale za to człowiek czuje, że wykręcił kilka kilometrów! Łatwo dać się ponieść szerokim ulicom i ciągnącym się przez falujące kilometry ścieżkom rowerowym.

Odkrywając na bicyklu stolicę, doszłam do innej auto-refleksji: Francja mnie rowerowo rozbestwiła… Światła nauczyłam się już dawno traktować jako sympatyczną sugestię ministra transportu, mam w zwyczaju jeździć środkiem ulicy, a kiedy jakieś auto krzywo na mnie spojrzy, potrafię mu zrobić awanturę.

A w Polsce? Boję się! Ja, która, wjeżdżam pewnym pchnięciem pedałów na środek 8-pasmowego ronda Charles de Gaulle (bez trzymanki i z zamkniętymi oczami – zdjęć nie mam ale mam świadków) w Polsce boję się o życie i zmykam na chodnik (na chodnik!!! Wstyd!!!). I niemal dostaję palpitacji serca, kiedy nagle znika mi ścieżka rowerowa a ja muszę jechać dalej… Wynika to zapewne z innej mentalności i kultury jazdy w obu tych krajach. Czekam z niecierpliwością, kiedy uda się nam, rowerzystom polskim, osiągnąć podobny stan rzeczy jak w krajach bardziej zrowerowanych. W międzyczasie polecam zaś Velorution (robią najlepsze imprezki rowerowe, następna przewidziana jest na noc 30 kwietnia!) a ja idę spać, bo zostały mi 4 godziny do planowanego wyjazdu…

Oto trasa i terminarz:

Dzień Trasa Km
Dzień 1 – 28/04/11 Warszawa – Wyszogród 70
Dzień 2 – 29/04/11 Wyszogród – Włocławek 85
Dzień 3 – 30/04/11 Włocławek – Mogilno 85
Dzień 4 – 01/05/11 Mogilno – Poznań 80
Dzień 5 – 02/05/11 Poznań – Krobia 80
Dzień 6 – 03/05/11 Krobia – Wrocław 84

Gotowa do drogi!

wtorek, 26 kwietnia 2011

Rower mam!

Stan inwentarzu na dzień -2

Po wczorajszych refleksjach z dziedziny "Polak mądry po szkodzie", czas na sprawdzenie inwentarzu.

- rower WKRĘCONYCH: jest! "Bez" mogłoby rzeczywiście być nieco trudne. Dziękuję sponsorowi za przygotowanie maszyny i zachęcam wszystkich do odwiedzenia WKRECONEGO sklepu.
- zajawka w serwisie "Polska na Rowery": zapodana (mamo, tato, a widzicie, że sobie tego nie wymyśliłam?)!
- sprawne mięśnie w nogach: stawią się obecne! Zostały przecież wyćwiczone w czasie 6-miesięcznej zabawy w kuriera rowerowego w Paryżu (pozdrowienia dla teamu Cycl'air)!
- mapa Polski: w końcu zakupiona, lecz z bólem serca,bo najlepsza jaką znalazłam była w skali 1:700000. Trasa pokaże czy uda mi się z niej coś wyczytać!
- noclegi na trasie: obstawione *prawie* wszystkie. I tutaj dozgonne dzięki dla drugiego najlepszego wynalazku ludzkości - po internecie - inicjatywie typu www.hospitalityclub.org i www.couchsurfing.org (potajemni CouchSurferzy z Wyszygrodu: nadszedł dobry moment do wypuszczenia się na głębokie wody i na coming out!)
- Most Siekierkowski: wyryty w moim mózgu już na pamięć - musiałam się nim dzisiaj przejechać chyba z 6 razy!
- sen: hmmm... to ja już gaszę światło.

No to do łóżek wszyscy a potem ganiać po te rowery!

Oto trasa i terminarz:

Dzień Trasa Km
Dzień 1 – 28/04/11 Warszawa – Wyszogród 70
Dzień 2 – 29/04/11 Wyszogród – Włocławek 85
Dzień 3 – 30/04/11 Włocławek – Mogilno 85
Dzień 4 – 01/05/11 Mogilno – Poznań 80
Dzień 5 – 02/05/11 Poznań – Krobia 80
Dzień 6 – 03/05/11 Krobia – Wrocław 84

Bryka WKRĘCONYCH przed odjazdem.

Intensywne ćwiczenie łydek w ciężkim zawodzie kuriera rowerowego.
Photo by Yann.
Ups! Pomyliłam zdjęcia!

Ja naprawdę jeździłam i rozwoziłam profesjonalnie przesyłki.
I wcale nie byłam najwolniejsza ze wszystkich...
Photo by Yann.


Pierwszym co rzucało się zawsze w oczy był mój profesjonalizm i organizacja.
Photo by Yann.

Most Siekierkowski pozostanie w mej pamięci już na zawsze.
Przyjmuję zakłady o to ile razy przejadę się nim jutro.

poniedziałek, 25 kwietnia 2011

Dobre przygotowanie to podstawa

Kącik porad

Rozpocznijmy od kilku uwag technicznych. Są to porady do skrupulatnego spisania, zapamiętania i ponownego przeczytania przed następną wyprawą:

- Jeśli zamierzasz bujać się wiele kilometrów używając do przemieszczania czaso-przestrzennego energii przekładanej z ruchu kołowego twoich stóp: nie wychodź dzień wcześniej na balety w nowych mega-wysokich szpilkach a w szczególności nie obieraj sobie za punkt honoru wytańczenia wszystkich utworów puszczanych przez twojego ulubionego DJ’a w ramach dowodu twojej niezgonnej do niego miłości. Odciski bolą jak @?!#!!¿%.

- Pakowanie się w 20 minut o godzinie piątej nad ranem po brawurowo wytańczonej wcześniej nocy jest imprezą ryzykowną. W szczególności jeśli liczysz, że twoje sakwy na pewno u rodziców w domu się znajdą, no bo przecież jak by mogło być inaczej! Może się jednak okazać, że ani sakw, ani twoich map, ani tych narzędzi do roweru nikt nie przechowywał w świątyni wiecznego spokoju i odpoczynku dla bicykli jakim jest piwnica… "Sakwy? Ale jakie sakwy, dziecko???"

- Atmosfera wyrafinowanej muzycznej potańcówki nie pozwoli ci jednak (na szczęście!) przeoczyć kilku innych niezbędników: zestawu do makijażu, tych zabójczych tenisówek z kokardami zakupionych na ostatniej wyprzedaży i twojego ulubionego lakieru do paznokci (to, że się będziesz wozić rowerem nie oznacza, że masz wyglądać jak wyciągnięta z buszu)

- Jeśli na wiosnę możesz pochwalić się już pierwszym poparzeniem słonecznym - bo w domu jest już lato - wiedz, że nie oznacza to wcale, że tam gdzie jedziesz nie ma właśnie tropikalnych ulew. Pamiętaj: ocieplenie klimatyczne nie manifestuje się jednakowo we wszystkich zakątkach globu. Flash news: ostatni największy hit ludzkości czyli internet. Użyj go i sprawdź pogodę. Jeżdżenie z basenem w butach jest doświadczeniem przynajmniej dziwnym…

- Okres poświąteczny na wyprawę rowerową jest do odnotowania jako wyjątkowo wskazany: nikt nie będzie śmiał ci wypominać niespotykanej, nawet jak na święta, konsumpcji czekolady („No przecież pokłady energii gromadzę!”)

Wszystko jasne? No to zawiązujemy buciki, przyczesujemy grzywki, wycieramy resztki czekolady z buzi i wskakujemy na nasze jednoślady ! W drogę!

Oto trasa i terminarz:

Dzień Trasa Km
Dzień 1 – 28/04/11 Warszawa – Wyszogród 70
Dzień 2 – 29/04/11 Wyszogród – Włocławek 85
Dzień 3 – 30/04/11 Włocławek – Mogilno 85
Dzień 4 – 01/05/11 Mogilno – Poznań 80
Dzień 5 – 02/05/11 Poznań – Krobia 80
Dzień 6 – 03/05/11 Krobia – Wrocław 84

Photo by Yann.

niedziela, 24 kwietnia 2011

Dołączyć może każdy!

Jedź razem ze mną!
English-- ---- Francais

- Nie pamiętasz jak wygląda rower? – nadarza się wspaniała okazja odświeżenia sobie pamięci;
- Boisz się TIR’owców? – w grupie siła! To także dobry moment na przełamanie strachu i oswojenie się z drogą pod okiem doświadczonych rowerzystów;
- Nie jesteś w stanie wjechać na górki i pagórki? – po prostu je przejdź!
- Nie umiesz naprawić przebitej dętki? – zrobię to za Ciebie;
- Boisz się, że będziesz ostatni/a? – niepotrzebnie! Będę trzymać tyły i obiecuję jechać za Tobą;
- Jesteś wypasionym kolarzem i myślisz, że nasz rajd będzie dla Ciebie za łatwy? – dołącz do nas i wesprzyj rowerowo kogoś słabszego aby mu też się udało;
- A w bonusie: wypróbuj rower WKRĘCONYCH!

...Ale... o co chodzi? (Edwardzie Ącki, jedź z nami!)

Ruszam rowerem 28.04.2011, bo mój pomysł jak kontynuować Sru de Pologne przekonał jury akcji Polska na Rowery.

Rower mam w każdej komórce mojego ciała. Mówisz „rower” a mnie ogarnia radość, ekscytacja i zaczyna ślinka cieknąć (odruch psa Pawłowa?). Pewnie dzięki temu wygrałam konkurs "Sru de Pologne". Pomogła również moja deklaracja, że Sru de Pologne kontynuowane będzie w Polsce a nie na obczyźnie. Na koniec solenne zapewnienie, że nie będę chwalić się osiągnięciami typu „robię pięćsetkę w 24-godziny” (ha! bo nie robię!!!). Dzięki temu moje Sru pozostanie dostępne również dla tych mniej zaprawionych w rowerowych bojach.

No dobrze, ale akcja nazywa się „Polska Na Rowery”. Jak więc to, że pobrykam sobie na jednośladzie, porobię foty i uzewnętrznię moje przeżycia na blogu, pomoże w przesadzaniu Polaków na rowery? Moja idea jest taka: niech wszyscy rowerowo-nieśmiali, rowerowo-wahający się i rowerowo-niepewni przyłączą się do mnie na mojej trasie!

Dołączyć może każdy! Czy to tylko na chwil kilka aby przeprowadzić mnie przez centrum (któż zna bowiem lepiej trasy przejazdowe niż mieszkańcy?!), wyjechać ze mną 20km poza tzw. teren zabudowany, przejechać się 50 kilosków czy też odważyć się na „full total pełen wypas” czyli cały dzienny kilometraż!

Niech wyprawa ta będzie interaktywną, inspirującą przygodą, w której każdy może wziąć udział! Trasa, ustalona ogólnie jako "z A do B przez C" codziennie będzie poddawana modyfikacjom i dopracowywana na podstawie zgłoszeń od tych, którzy chcieliby się do mnie dołączyć.
W skrócie: pojadę tam, gdzie będą chętni do utworzenia Peletonu Sru. :-)

Oto trasa i terminarz:

Dzień Trasa Km
Dzień 1 – 28/04/11 Warszawa – Wyszogród 70
Dzień 2 – 29/04/11 Wyszogród – Włocławek 85
Dzień 3 – 30/04/11 Włocławek – Mogilno 85
Dzień 4 – 01/05/11 Mogilno – Poznań 80
Dzień 5 – 02/05/11 Poznań – Krobia 80
Dzień 6 – 03/05/11 Krobia – Wrocław 84

Chcesz ze mną jechać? Czuję, że chcesz! Zrób więc tak:

1. Popatrz na trasę
2. Jeśli mieszkasz na trasie lub +/- 25km od niej - daj znać! To znaczy:
  • zgłoś swoją chęć jazdy z dokładną nazwą Twojej miejscowości w komentarzu;
  • podaj najlepsze miejsce na spotkanie;
3. Śledź komentarze;
4. Damy Ci znać co dalej.

Wszystko jasne? No to wyciągaj ten rower z piwnicy!